Nie zawsze się z nimi zgadzam, ale traktuję ich poważnie. Młodość mówi bez doświadczenia, ale z innym spojrzeniem na świat. Nie lepszym, nie gorszym, ale innym. Osobiście myślę, że nie można być dobrym wychowawcą bez podobnego podejścia.
Jeden z moich znajomych opowiadał mi, że w jednej z dużych firm powierzono młodziutkim inżynierom zaprojektowanie ważnego produktu. Później produkt poddano pod analizę i korekty ich starszym, bardziej doświadczonym kolegom. Sporo rzeczy wymagało poprawek, ale spojrzenie na współpracę komputerów biło na głowę wcześniejsze projekty produktu. Młodzi projektowali z innym doświadczeniem życiowym.
W Księdze Hioba w 32 rozdziale widzę młodego człowieka, którego podczas słuchania starszych zalewa krew. Jednaj jako dobrze wychowany młodzieniec nie przerywał, ale słuchał, chociaż słuchać się już nie dało. Czytamy: „odwlekał jednak Elihu rozmowę swą z Hiobem, ponieważ tamci wiekiem byli od niego starsi”. Odwlekał, aż w końcu przebrała się miarka. Mówi dosyć ostro: „mnie posłuchajcie; niechaj przedstawię swą wiedzę! Czekałem na wasze mowy, wasze dowody ważyłem; gdyście szukali wyrazów, zwracałem na was uwagę. Nikt z was nie zwyciężył Hioba, nikt mu już nie odpowiada. Nie mówcie: Znaleźliśmy mądrość; odeprze go Bóg, a nie człowiek. Własną przygotowuję mowę i nie tak, jak wy, mu odpowiem”. Co na takie argumenty odpowiedzieć? Niewiele. Dlatego starsi przedmówcy zamilkli.
Później trzy mowy młodego Elihu pokazują inne spojrzenie. Młode, ale bardzo roztropne. Swoje mowy kończy on wspaniałym hymnem na cześć Boga. Co po takim hymnie można powiedzieć? Starsi przyjaciele milczą, ale w następnym rozdziale mówi sam Bóg uzupełniając teologię Elihu.
Mówimy w przysłowiu, że młodość ma swoje prawa. Pewnie tak, ale ma i swoją mądrość.