Jeżeli ktoś z Was oglądał film pt. „Chata”, to być może pamięta scenę w której główny bohater trafia do tytułowej Chaty w której mieszkają Papa, Jezus i Sarayu czyli Trójedyny Bóg przedstawiony w dość oryginalny sposób. Kiedy Dochodzi do pierwszego kontaktu Macka, to w pewnym momencie z jego oka wypływa łza, którą przejmuje Sarayu i wpuszcza do małego flakonika, mówiąc przy tym „Każdy z nas zbiera coś wartościowego. Ja zbieram łzy”.
Przypomniał mi się ten obraz, kiedy czytałem dzisiejszy fragment ewangelii w którym widzimy Pana Jezusa, który płacze. Widzimy Pana Jezusa który jest bardzo ludzki, który również panuje nad sytuacją i okazuje swoją boską moc, kiedy wskrzesza swojego przyjaciela Łazarza. Nasz Zbawiciel od początku wiedział, że ta trudna sytuacja umocni wiarę wielu i przysporzy chwałę Ojcu.
Kiedy Jezus prosi o odsunięcie kamienia od grobu, Marta mówi, że jej brat już cuchnie, że już zaczął się rozkładać. Nie lubimy smrodu i często kiedy go poczujemy, to się odsuwamy. Często można zaobserwować podobny schemat w komunikacji miejskiej, kiedy wchodzi jakiś bezdomny człowiek. Nie czas pewnie teraz się rozwodzić nad tym czemu tak żyją, ale domyślam się, że jest im ciężko właśnie teraz, kiedy nie ma ludzi na ulicach, kiedy nie za bardzo mogą prosić o pomoc. Jest wiele osób, które im pomagają w tym czasie i na pewno ich nie opuszczą. Warto przyjrzeć się działalności choćby wspólnoty Sant’Egidio (www.santegidio.pl).
Łzy które przechowywała Sarayu posłużyły do zagojenia rany, którą nosił w sobie Mack, pomogły aby w jego sercu zapanowała harmonia i pokój.
Módlmy się, abyśmy na trudne sytuacji w naszym i innych życiu umieli patrzeć oczami Jezusa. Abyśmy umieli zapraszać do tych sytuacji Jezusa i pozwoli Mu nad sobą zapłakać. Abyś uwierzyli, że mimo tego, że jesteśmy chorzy i grzech sprawia że śmierdzimy i inni się od nas odwracają, to jest dla nas ratunek. Aby nasze łzy prowadziły nas na drogę pokoju i harmonii, które będą wyrażały się w czynach miłości.